Widziałeś kiedyś niebo bez gwiazd? Jest tak samo czarne jak twoje oczy.
Niczym otchłań bez dna, które zatapiam się każdego razu kiedy na nie patrze. No co? Czemu tak na mnie patrzysz? Przecież to prawda! Nie wierzysz? To spójrz. Pokazałam ręką w stronę niebiesko skłonu. Nie od razu odwróciłeś ode mnie wzroku, ale spojrzałeś. I co? Czyż to nie piękne? W odpowiedzi mruknąłeś ciche "Może". Zamilkłeś. Czyżbym coś powiedziała nie tak? Zrozpaczona złapałam Cię za rękaw płaszcza i mocno ścisnęłam. Moja twarz była blisko twojej twarzy.
- Itachi ? - szepnęłam na tyle głośno abyś usłyszał.
Nie drgnąłeś. Zdenerwowana przybliżyłam się do Ciebie bliżej i spojrzałam na twe węglowe oczy.
- Itachi ?
W odpowiedzi uśmiechnąłeś się zadziornie i przygarnąłeś mnie do siebie. Usiadłam Tobie na kolanach a ty otuliłeś mnie szczelnie płaszczem.
- Jesteś okropny! - oburzyłam się się twoim zachowaniem.
Znów milczałeś. Pogładziłeś mnie lekko po policzku, sprawiając, iż moim ciałem przeszły dreszcze.
- Wisienko, nie chciałem.
Te słowa wystarczyły, abym ci przebaczyła. Swe dłonie splotłam na twoim karku i przylgnęłam do Ciebie.
- Itachi ?
- Hm ?
- Czemu nie możemy być razem? - spytałam niewinnym tonem.
Twoja twarz spochmurniała. Znów zbudowałeś wokół siebie niewidzialny mur, przez który tak długo się przedzierałam.
- Sakura. - odparłeś patrząc daleko w dal, jakbyś mnie nie zauważał.
To boli.
- Dlaczego ? - szepnęłam niemal płacząc.
Widziałam jak próbujesz jakoś skleić słowa, które cisnęły się na usta.
- To nie jest proste.
- Dla mnie jest. - odpowiedziałam mimowolnie.
Zaśmiałeś się chrapliwie i lekko rozczochrałeś moje włosy.
- Tak ale...byś miała przeze mnie kłopoty.
- I co z tego?!
Patrzyłam na Ciebie wzrokiem pokrzywdzonego dziecka, które nie dostało swej ulubionej zabawki.
- Sakura. Przecież wiesz, że jestem mordercą rangi S a także zbiegłym ninja z Konohy.
Powiedziałeś to, uśmiechając się przepraszająco. Nie wiesz jak te słowa mnie dobijały. Chciałabym, ażeby było inaczej. Spuściłam wzrok, zasmucona.
- Hej. Wisienko nie płacz.
Kropelki łez spływały po moich policzkach i skapywały prosto na moją sukienkę. Jednym ruchem kciuka starłeś je i ucałowałeś miejsca, po których płynęły.
- Kocham Cię.
- Ja też cię Kocham. - odpowiedziałeś. - Ale teraz muszę iść.
- Już ? - spytałam smutna.
Wstałam z twoich kolan, abyś ty mógł również to uczynić. Staliśmy na przeciwko siebie, patrząc głęboko w oczy.
- Spotkamy się jeszcze? - spytałam z nadzieją.
- Pewnie, że tak.
Uśmiechnąłeś się i poszedłeś do mnie, całując prosto w usta.
- To żegnaj.
Otworzyłam oczy, ale Ciebie już nie było. Rozpłynąłeś się we mgle, pozostawiając po sobie wspomnienia. Niebo przybrało jaśniejszy kolor błękitu.
' Już brzask ' - pomyślałam.
Spojrzałam na wschodzącą kulę Słońca, która jaśniała na horyzoncie. Uśmiechnęłam się lekko. Przecież dziś znów nadejdzie noc a on znów do mnie przyjdzie. Odeszłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz