piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział IV


Będę ją opłakiwać wraz z  deszczem
~ Pein



- Dlaczego ją niszczysz? - spytała cicho kobieta.

    Rudowłosy siedział, spoglądając prosto na panoramę Ame. Migoczące światła lamp błyskały w ciemności. Padał lekki deszczyk, który zmoczył jego włosy, powodując, iż opadły pod ciężarem kropelek wody. Jego wzrok błądził aż po horyzont, uważnie przyglądając się żelaznemu miastu.

        -Nie niszczę jej.

    Minęła chwila za nim odpowiedział. Jego głęboki głos zaskoczył Konan, lecz nie dała tego po sobie poznać. Była obojętna i niewzruszona choć w środku cała drżała.

        - Po co to robisz?

    Kolejne pytanie z ust niebieskookiej. Mężczyzna nie odwrócił się, przymknął lekko powieki rozkoszując się orzeźwiającym deszczem.

        - Chcesz żeby dołączyła do Akatsuki?

    Lider lekko drgnął słysząc banalne pytanie przyjaciółki. Odwrócił wzrok od ciemniejącego nieba, po czym spojrzał na towarzyszkę przez ramię.

        -Nie.

    Sfrustrowana żółtooka, wpatrywała się w Peina. Żadna z jego odpowiedzi nie była wyczerpująca. Jednak wiedziała, że na siłę nic nie wskóra. Uśmiechnęła się lekko na swój obojętny sposób.

        - Chciałabym znać twe myśli Nagato. - odparła.

        - Przecież je znasz.

Zaskoczyła ją jego odpowiedź.

        - To powiedz mi: Dlaczego?

    Ciągnęła ten sam temat. Miała nadzieję, że jej powie, wyjaśni. Szarooki odwrócił twarz w kierunku nadchodzących czarnych chmur, zwiastując burzę.

        - Bo jest taka sama jak ja. - Te słowa ją zaskoczyły do głębi. W jej oczach coś drgnęło, niespokojnie - Widziałem to w jej oczach. - mówił dalej, nie przejmując się zachowaniem Anioła. - gdy spojrzała na ciało tego chłopaka...tak samo ja patrzyłem na ciało Yahiko....- zamilkł jakby zastanawiał się nad własnymi słowami. - wtedy przysiągnąłem zemstę, pamiętasz?

        - Pamiętam. - potwierdziła.

        - Zabiłem Hanzo. - W oczach Konan zagościły łzy, na samo wspomnienie bolesnych wydarzeń. A także pewna radość na myśl o zabiciu oprawcy. - Chciałem, aby i ona się zemściła. - Spojrzała na niego, przeszywając go oczyma.

        - Wiesz do czego prowadzi zemsta? - pyta niemal z lękiem i dziwnym smutkiem.

Kiwa głową. Milczy jednak.

        - A jeśli umrze?

Lider przymyka oczy.

        - Będę ją opłakiwać wraz z  deszczem. - mówi, kiedy nad Ame nadciąga ulewa.

Deszcz bębni o dachy żelaznych domów a mieszkańcy uciekają w popłochu. Zbliża się noc.

*

    Powoli otwieram swe orzechowy oczy tylko po to, aby zobaczyć nicość. Wstaje i patrzę, lecz nigdzie nie dostrzegam shinobi. Ich czarne, zamazane sylwetki zniknęły. Pozostałam sama. Jednym szybkim ruchem przeczesuje włosy, które opadają mi na twarz. Czuję jak moje policzki płoną, nosząc czerwony ślad łez. Przełykam ślinę tylko po to, aby się nie zakrztusić. Wstaje, co sprawia mi spory kłopot. Nogi uginają się pod moim ciężarem jakby były z waty. Mija chwila za nim staje o własnych siłach. Przyglądam się otoczeniu, lecz niczego szczególnego nie zauważam. Wzdycham. Mimowolnie mój wzrok wędruje w miejsce, gdzie jeszcze przed kilkoma godzinami leżało ciało Naraki'ego. Niemal ze ściśniętym sercem patrze na puste kamienne podłoże. Zero śladu po blondynie. Z mej krtani wydobywa się krzyk przepełniony smutkiem i żalem. Chcę płakać. Nie mogę. Jak na złość łzy nie chcą płynąć. Nie czuję już tego smutku tej dołującej rozpaczy. Czuję chęć, chęć czegoś z czym jeszcze nigdy się nie spotkałam. Zemsty. Niemal czuję to uczucie, które 'zakleja' ranę na mym sercu. Przed oczyma widzę błąkający się uśmiech oprawcy i jego żółte ślepia.     Uśmiecham się chytrze, a oczy błyszczą mi nowym blaskiem. Teraz już wiem, co zrobię. Odwracam wzrok i rozglądam się wokół, szukając wyjścia. Nie mogę tu pozostać dłużej niż to potrzebne. Mam kilka spraw do załatwienia. Powolnym krokiem skierowałam się wzdłuż ściany jaskini, mając nadzieję znaleźć wyjście. Z nikłym uśmiechem spoglądam na otwór  przez, który wpływa mdły blask księżyca. Wychodzę na zewnątrz, oddychając świeżym powietrzem. Czuję chłodny wiaterek na mojej skórze. Uśmiecham się lekko, patrząc prosto w tarczę księżyca. Przechodzę przez niewidoczną dróżkę, która mknęła między drzewami. Rozglądam się, nie rozpoznając tego miejsce. Zmarszczyłam brwi, po czym wzruszam ramionami.

        - Droga jak każda inna. - szepnęłam, idąc ścieżką.

    Nagle zatrzymuje się, po czym z łatwością rozwiązuje opaskę. Kilka kosmyków włosów opada mi na oczy, zasłaniając widok. Opuszczam ochraniacz, który z głuchym łoskotem upada na ziemię. Stoję przez chwilę w milczeniu. Przyglądam się symbolowi Wioski Deszczu wzdłuż, którego ciągnie się prosta linia.

        - Nie będzie mi już potrzebna.

Ruszam z miejsca, idąc prosto w ciemną noc. Zostawiając za sobą przeszłość.


*


Dlaczego płaczesz, powiedz mi proszę, może pomogę Ci w twojej niedoli?

Mego smutku nie zmniejszy już nikt tylko pozostaną  płacz i łzy.

Nie płacz, nie stękaj odpędzę te chmury.

Te chmury pozostaną w mym sercu głęboko.

A ja Ci pomogę, moja w tym głowa, abym te chmury bezpowrotnie schować.

Pomożesz mi?

Tak, oczywiście, zrobię to dla Ciebie.

A kim ty jesteś, powiedz mi proszę?

A Zemstą mnie zwą, to ta co ukojenie niesie niewinnym duszyczką.

Witaj więc Zemsto bądź jak tam się zwiesz, proszę o pomoż mi znaleźć drogi kres.

Pomogę Ci, oj pomogę, więc nie bój się mała.

Dziękuję za życzliwość, którą mi okazałaś.
Tylko ty jedyna przejmujesz się mym losem.


Pojawiam się wtedy, kiedy ktoś mnie woła.
Nie mogłam patrzeć na twe łzy i smutek wymalowany na twarzy.

Oj dzięki Ci, dzięki ma Wybawicielko.

Nie dziękuję, jestem Twą męką.
A zbiorę krwawe żniwa, poskąpię się w krwi.
A będzie ubaw po same łzy.
Zobaczysz śmierć oprawcy i innych człowiecze.
Nie bój się, nie zostawię Cię nawet u  twej podróży kres.

*
Kolejny rozdział za nami, trochę krótki, lecz to właśnie w tym momencie kończy się jedno życie głównej bohaterki - Tohiko a zaczyna drugie. Można by rzecz, że zaczyna się druga seria. Możliwe, że dodam podstronę ' Bohaterowie' i 'Fabuła' tak,żeby było wiadomo podstawowe informację.